2024-10-20 (Niedziela)
Dzisiaj złamałem swoje dwa postanowienia. Pierwsze, że nie będę wrzucał zdjęć śniadań, a jednak to zrobiłem. Drugie to fakt, że obudziłem się zupełnie nie głodny, a na śniadanie miałem zejść tylko po to, aby napić się kawy. Skusił mnie bekon wołowy oraz tajemnicza pasta podpisana jako pieczona cebula. Cienko pokrojone plasterki wołowiny podpieczone z warzywami były nieziemskie. A pasta smakiem przypominała nasz bób, ugotowany i zmielony z podsmażaną cebulką. Do tego fantastyczny pieczony bakłażan i sałatka z tuńczykiem. Całość zjadłem z tostem i pastą z fety. Puściłem kierownicę i nałożyłem sobie drugą taką porcję, ale z chlebkiem arabskim. Wyszedłem bardzo zadowolony aczkolwiek z wyrzutami sumienia.